La Sesame, czyli skarbiec moich książek i kilka słów o nich :D

niedziela, 24 maja 2015

Miasto Niebiańskiego Ognia

Wyświetlanie zdjęcie.JPG

Cassandra Clare - "Miasto Niebiańskiego Ognia"

Czasami zastanawiam się, co sprawia, że niektóre książki podobają mi się bardziej niż inne. Czy jest to oryginalna fabuła, pomysł, bohaterowie z krwi i kości, piękny język...? Od lat stanowi dla mnie zagadkę, dlaczego czasem słabo napisane książki z ciekawą akcją zachwycają mnie bardziej niż światowa klasyka. Na szczęście czytając ostatni tom „Darów anioła“ nie zastanawiałam się nad tym wiele, bo książka wszystkie te kryteria posiada na podobnym poziomie.

„Dary anioła“ zaczęłam czytać kilka lat temu, kiedy panował jeszcze powszechny szał na wampiry, anioły i paranormal romance, a niemal wszystkie nastolatki padały jego łatwymi ofiarami. Seria zachwyciła mnie swoją oryginalnością - naprawdę, wśród wszystkich innych zmierzchopodobnych romansideł była bardzo oryginalna - na tyle, że kontynuuję swoją przygodę do dzisiaj. W międzyczasie brałam udział w cudownym Zlocie Nocnych Łowców, pędziłam do kina na film (który, swoją drogą, jest naprawdę słaby) i płakałam na zakończeniu „Mechanicznej Księżniczki“, można więc uznać, że twórczość pani Clare traktuję jak starą przyjaciółkę.

„Miasto Niebiańskiego Ognia“ opowiada o ostatniej już przygodzie Jace’a, Clary i ich przyjaciół (a przynajmniej mam taką nadzieję, bo trzeci tom też miał być tym ostatnim). Tym razem muszą się oni zmierzyć z demonicznym bratem Clary, Sebastianem, który za pomocą piekielnej wersji Kielicha Anioła zamienia Nocnych Łowców w swoją własną armię Mrocznych i zamierza z ich udziałem zniszczyć cały świat. Może opis ten nie wbija w fotel, ale pani Cassandrze trzeba przyznać jedno - ma mnóstwo pomysłów i nawet z tych najprostszych potrafi konstruować świetne, nierzadko piękne czy wzruszające historie. Tak było i tym razem, bo choć może powstrzymywanie świata przed złem nie jest czymś nowatorskim w fantastyce, tylko ta autorka mogła powiązać głównych antagonistów, Clary i Sebastiana, tyloma dziwnymi związkami i okraszyć całą opowieść taką liczbą pobocznych wątków czy sekretów.

Ciężko powiedzieć, co najbardziej urzeka w książce: bohaterowie, język czy ogólna treść. Świetny jest z pewnością styl pisania autorki: płynny, melodyjny, poetycki. Czytając opisy i monologi pani Clare ma się wrażenie, że czyta się poezję; krajobraz ukazuje nam barwnie, przy pomocy wielu dźwięcznych epitetów, jakby okiem artystki. Narrator zwraca uwagę na szczegóły często niedostrzegalne przez przeciętnych ludzi, podkreśla kolory, linie, kontrasty - jakby widział w rozgrywających się scenach obrazy. Osobiście uwielbiam ten sposób pisania, bo dzięki niemu książka staje się zdecydowanie bardziej wartościowa; czyta się ją z przyjemnością, jakby płynęło się przez słowa, a żadne zdania nie przemykają bez zrozumienia przed oczami. Podobnie jest z wypowiedziami bohaterów: autorka ma bardzo charakterystyczny sposób ich (wypowiedzi) kreacji, są słodko - gorzko - refleksyjne, często także pełne sarkastycznego poczucia humoru. Mistrzem przemów jest oczywiście Jace - jego monologów wprost nie sposób nie pokochać ;)

Sami bohaterowie i ich kreacja też są niczego sobie - każdy z nich jest inny, ma indywidualny wygląd, charakter, osobowość. Choć autorka ma niekiedy silną skłonność do idealizacji, można jej to wybaczyć, bo niektóre postacie wynagradzają wszystkie inne. Naprawdę trudno jest przejść obojętnie obok Jace’a, który, moim zdaniem, jest jednym z najlepszych męskim bohaterów, zwłaszcza w ostatnich latach, kiedy królują błyszczące wampiry, niewyżyci seksualnie masochiści lub po prostu plastikowi, bezbarwni chłopcy jak z plakatu. Sarkastyczny, arogancki, zarozumiały, udręczony, a jednocześnie szczery, wrażliwy i do bólu oddany Jace jest wśród nich jedynym jasnym punktem na horyzoncie, mieszanką wybuchową, która nadaje charakteru każdej scenie. W tej części był on nieco bardziej wyidealizowany niż w poprzednich, ale mimo wszystko ma w sobie to coś, co klasyfikuje go do jednego z moich ulubionych bohaterów. Za żeńskimi postaciami nie przepadam - ani Clary, ani Isabelle mnie nie urzekły; lubię za to Magnusa i Aleca, choć nie do końca pasuje mi jakoś ich parring. Cassandra była jedną z pierwszych autorek młodzieżowych, które wprowadziły do swojej powieści tyle wątków homoseksualnych i muszę przyznać, że czasami dziwnie mi się je czytało, choć wcale nie jestem nietolerancyjna ;)

Największym chyba jednak plusem jest fakt, że autorka stworzyła w swojej serii całkiem nowy świat, inny niż wszystkie dotychczasowe; na kartach jej powieści zrodziło się ogromne społeczeństwo z własnymi prawami, hierarchią, krajem i urzędami, o strukturze rozbudowanej niemal jak u czarodziejów Rowling. Nocni Łowcy są specyficznym narodem: przywiązanym do tradycji, silnym, bezwzględnym, z jednej strony monumentalnym i szczycącym się swoim pochodzeniem, a z drugiej tak ludzkim, jak się tylko da; postacie Clare są wrażliwe, emocjonalne, kochające do bólu i nienawidzące do oporu. Niewiele raczej można spotkać ludzi, którzy są tak mądrzy i skłonni do poświęceń jak oni, z tak wielkimi celami i światłymi ideami. Jednocześnie możemy przyglądać się, jak społeczeństwo żyjące w nowoczesnym świecie niszczą skostniałe poglądy i średniowieczna mentalność całego narodu. Fantastyczny świat wymyślony w oparciu o biblijne motywy jest nieco przestarzały, co tylko dodaje mu uroku: serafickie miecze, łuki, długie suknie, łacina - wszystko to tworzy niezapomniany klimat, od którego ciężko się oderwać.

„Miasto Niebiańskiego Ognia“ to typ literatury, którą uwielbiam. Szalone przygody, piękny język, emocje na każdym kroku i pełnokrwiści bohaterowie tworzą mieszankę, która zapewnia książce miejsce na półce wśród moich ulubionych pozycji. Kocham miliony biblijnych motywów, cytaty, legendy, odwołania w tytułach rozdziałów, które tworzą tę klimatyczną, mądrą książkę. Finał serii okazał się może nieco mniej krwawy i tragiczny niż się spodziewałam, powiedziałabym nawet, że trochę amerykański, jednak wachlarz różnorodnych bohaterów, poetycka proza i ogólna atmosfera książki satysfakcjonują mnie jak najbardziej. Gorąco polecam i daję ocenę 6/6.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz