"Niektórych książek wystarczy skosztować, inne się połyka, a tylko nieliczne trzeba przeżuć i strawić do końca" - Cornelia Funke "Atramentowe serce"
La Sesame, czyli skarbiec moich książek i kilka słów o nich :D
piątek, 25 lipca 2014
Harry Potter i Komnata Tajemnic
J. K. Rowling - "Harry Potter i Komnata Tajemnic"
Kolejna część "Harry'ego..." przeczytana, pora więc na krótkie sprawozdanie :P
Nie ma co się rozpisywać - co do tego, że jest to moja ukochana seria, nic się nie zmieniło. Tę część lubię szczególnie, gdyż w sumie to od niej zaczęła się moja przygoda z Chłopcem, Który Przeżył. Pisałam wcześniej, że gdy miałam siedem lat, dostałam "Kamień Filozoficzny"; nie wspomniałam jednak, że jeszcze przedtem zetknęłam się z Harrym, oglądając na TVNie właśnie "Komnatę Tajemnic". Wprawdzie wiele z filmu nie zrozumiałam, ale jak dziś pamiętam, że najbardziej podobała mi się scena z wózkiem wpadającym na barierkę między peronami 9 i 10 ;)
Książka czytana pomiędzy gotowaniem obiadu dla rodziny, zajadaniem lodów i wyprawami na basen, a czasem, co było najprzyjemniejsze, na leżaku, z kocem i kubkiem herbaty, budziła we mnie coraz nowsze wspomnienia. Przypuszczam, że to cecha wszystkich książek - kiedy czytamy je któryś raz, przypominamy sobie momenty, w których robiliśmy to wcześniej. Jak mawiał pewien bohater "Atramentowego serca", "Wspomnienia najlepiej trzymają się kart pokrytych drukiem" ^^ Drugą część serii pani Rowling przypomina mi dawne wakacje, plażę w Chorwacji, lody orzechowe... Kto by nie lubił takiej powieści?
"Komnatę Tajemnic" lubię zdecydowanie bardziej niż "Kamień Filozoficzny". Choć główny bohater jest w podobnym wieku, da się dostrzec, że powieść robi się dojrzalsza; nie jest już pisana stricte pod najmłodszych czytelników. Swoją drogą, trzeba być naprawdę świetnym pisarzem, by język książki potrafić płynnie zmieniać i z każdą kolejną częścią dopasowywać do poziomu pierwszoplanowej postaci, która przecież jest od pisarki dużo młodsza. Zawsze podziwiałam autorów, którzy "dorastają" wraz ze swoim bohaterem - muszą być bardzo inteligentni i empatyczni. Dzięki nim postać dojrzewa na oczach czytelnika, co robi na mnie duże wrażenie.
Za co tak bardzo lubię drugą część? Cóż, przede wszystkim za akcję i tajemnicę - legenda o Komnacie Tajemnic jest naprawdę ciekawa, bazyliszek i jego kolejne ofiary przywodzą na myśl prawie kryminał, a to przecież wszyscy w książkach lubimy - zagadkę, którą trzeba rozwiązać wraz z bohaterami. Mamy okazję dowiedzieć się sporo o historii Hogwartu i poznać nieco głównego wroga Harry'ego, Voldemorta. Nareszcie robi się ciekawie... No, a poza tym, pojawia się pierwszy horkruks - zaczyna się zabawa!
Wspomnę jeszcze o jednej rzeczy, która zawsze powodowała u mnie podziw dla autorki i jednocześnie wpędzała w kompleksy, że ja czegoś takiego nie wymyśliłam. Jak genialnym trzeba być, żeby z Lorda Voldemorta stworzyć Toma Marvolo Riddle'a - imię nie dość, że sensowne i dobrze brzmiące, to jeszcze z podtekstem, bo "riddle" to przecież "zagadka"? Naprawdę, zazdroszczę geniuszu i chylę głowę :P
Czego nauczył mnie drugi tom przygód Harry'ego, Rona i Hermiony? Oczywiście tego, co pierwszy, a także szacunku wobec innych bez względu na pochodzenie - książka porusza w końcu problem nietolerancji, bo pod wyzwisko "szlama" i bzdury o czystości krwi możemy podstawić niemal każdą rasistowską teorię - oraz paru innych, nieco mniej ważnych rzeczy, jak to, żeby zawsze nosić ze sobą lusterko, bo za rogiem może pojawić się bazyliszek (tak, żartuję :P). Poza tym, wreszcie dowiedziałam się, jak wygląda kolor akwamarynowy! Ach, jeszcze dwie ważne sprawy: "To nasze wybory ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej niż nasze zdolności" - mądre i dające do myślenia zdanie, pokazujące nam, że sami mamy wpływ na nasze życie - to, kim jesteśmy, nie ogranicza nas, a wręcz przeciwnie, daje nam pole manewru; zawsze mamy jakiś wybór. No i pouczenie pana Weasleya: "Nigdy nie ufaj nikomu i niczemu, jeśli nie wiesz, gdzie jest jego mózg": moim zdaniem przydatne szczególnie dziś, w czasach wirtualnej przemocy i wszechobecnego internetu.
To by było chyba na tyle - nie ma się co rozpisywać, przede mną jeszcze pięć części, w tym mój ukochany "Więzień Azkabanu" :D Potwór Slytherina został zabity, Puchar Domów zdobyty, a przed nami jeszcze miesiąc wakacji, z których radzę w pełni skorzystać :> Może czytając serię o uczniach Hogwartu? Kto wie - zawsze macie wybór, a ja mam nadzieję, że was do tego zachęciłam.
PS: Książkę czytałam w towarzystwie pysznych lodów z oreo, na które przepis możecie znaleźć na moim drugim blogu https://yellowmykitchen.blogspot.com
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz